niedziela, 10 lutego 2013

02

- Czy to już wszystko? - chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu. 
W chwili kiedy zadałam to pytanie na przeciwko mnie zobaczyłam mojego dobrego kumpla. Uśmiechnęłam się lekko, a Kamil wstał i podszedł się przywitać. Przytulił mnie, powiedział, że dobrze mnie widzieć i krzywo spojrzał na sekcyjnego. Na pierwszy rzut oka było widać, że jest sporo ode mnie starszy. Jeszcze raz się  uśmiechnął i wrócił do swojego stolika. 
- No Szulc, znajomi na poziomie - zaśmiał się widząc jego czerwoną bejsbolówkę i jeansowe rurki. 
- Bardzo śmieszne - prychnęłam. 
- Gej? 
- Nie mój ani pana interes. 
- Setny raz powtarzam, Paweł. 
- Nie ważne. 
- Dobra. Widzę, że nie chcesz ze mną rozmawiać, mogę tylko ostatnie pytanie? - przewróciłam oczami, ale przytaknęłam - Co Cię łączy z Kasprzakiem? - znowu prychnęłam. 
- Z Danielem? Przyjaźnimy się - sekcyjny uśmiechnął się z niedowierzaniem.
- Możecie nie okazywać swojej miłości na poligonach?
- Dla pa... twojej wiadomości, nie widzę nic złego w tym co robimy, a raczej w tym czego nie robimy, bo praktycznie w ogóle się z nim nie widuję na zajęciach.
- Jesteś coraz bardziej niemiła. 
- Jest pan coraz bardziej wścibski. 
Olejniczak uśmiechnął się charakterystycznie dla niego. Wstałam, ubrałam kurtkę i pożegnałam się. Wychodząc zadzwoniłam do Daniela. Mieszkał dziesięć minut stąd, uprzedziłam go,  że przyjdę, a on, że jest z Pauliną. I już po chwili wchodziłam na klatkę schodową budynku z czerwonej cegły. Jaki ten blok był inny od mojego domu. Poczułam znajomy zapach ciasta z jabłkami.Mimowolnie się uśmiechnęłam, pukając do drzwi mojego najlepszego przyjaciela. 
- SIEMA - przywitała mnie jego dziewczyna i równocześnie moja dobra kumpela.
- Heja, dziewczyno jak długo Cię nie widziałam. Nie mogłabyś się przepisać do mojego liceum? - zaśmiałam się - A nie, zapomniałam licea nie są dla wszystkich, niektórzy muszą chodzić do technikum. 
- Modna szkoła te twoje liceum. Masz tam chociaż jednego prawdziwego mężczyznę, czy wszyscy popylają w zielonych rureczkach? - serdecznie uśmiechnęłam się do niej i pomyślałam, że naprawdę ją uwielbiam.
Ściągnęłam kurtkę i rzuciłam ją w kąt, weszłam do pokoju Daniela i zobaczyłam go leżącego na łóżku, zajętego jakąś durnowatą grą na PSP. Rzuciłam się na niego. 
- Jest i mój miś ukochany! - głośno krzyknęłam, przyciskając moje biodra do jego ud. 
- Zejdź ze mnie, boże!!!! - zaczął się śmiać i łaskotać mnie pod żebrami, odkładając grę gdzieś na bok. 
Po chwili na swoich plecach poczułam ciężar Pauliny i zaczęłam się głośno śmiać. 
- Koniec, dość! - krzyczałam, bo nie mogłam już oddychać. Puścili mnie oboje, a ja usiadłam w fotelu, który stał w kącie pokoju. 
- Nie uwierzysz z kim byłam w KFC przed paroma minutami - popatrzyłam się wprost na Daniela. 
- Żartujesz? Wyobraź sobie, że się domyślam, bo Paweł wysłał mi esemesa z prośbą o twój numer... Ale tego się nie spodziewałem. 
- No, dokładnie z nim.. Rozmawialiśmy o moim ojcu - zaśmiałam się pod nosem - Prawie dwie godziny. 
Chłopak podniósł brwi, nie wiedząc do końca, co ma mi powiedzieć. Paula oparła głowę na jego kolanach, tylko przysłuchując się naszej rozmowie, jak zazwyczaj. Nie bałam się, że słucha o czym mówimy, wiedziałam, że można jej ufać. Nie udzielała się, bo nikogo nie znała z tych osób o których mówiliśmy. Daniel wziął głęboki oddech i pogłaskał dziewczynę po włosach. 
- I do czego doszliście? 
- Do momentu kiedy nazwał mojego ojca skurwysynem. 
- Jak wszyscy. 
- Jak wszyscy... - przytaknęłam. 
Powtarzam sobie w głowie 'nigdy mu nic nie udowodnili' i głęboko westchnęłam. 
- Dobra, może nie rozmawiajmy o tym - zagadnęła Paulina. 
Podniosłam głowę i posłałam jej serdeczny uśmiech. 
- Masz ochotę gdzieś wyjść? - zapytał mnie Daniel - Czy nie dzisiaj ma grać Bonson u nas? 
- Hej przypominam, że ktoś tu nie lubi rapu - spojrzałam na jego dziewczynę. 
- Dajcie spokój, raz przeżyję - zaśmiała się. 
- Ja stawiam - powiedział Kasprzak, wiedząc jaki będzie mój następny argument, aby nie iść - i już postanowione. 
Paulina wyszła do łazienki, a ja przesiadłam się do mojego przyjaciela na kanapę, mocno obejmując go w pasie. 
- Kiedyś Ci to wszystko oddam, obiecuje - wyszeptałam, bo sama wiedziałam, że o 50zł musiał błagać mamę na kolanach.
- Nigdzie mi się nie śpieszy, nie zbankrutuje - odparł i pocałował mnie w głowę. 
Był najlepszym chłopakiem jakiego znam. Zawsze chciałam takiego chłopaka, ale on jakoś mnie nie pociągał, może dlatego, że znałam go od małego i wiem o nim wszystko. Moja mama mówiła, że kochamy się w chłopakach tajemniczych, a on dla mnie już dawno był jak otwarta księga. Zresztą vice versa.

6 komentarzy:

  1. Świetne:)
    Będę wpadać :)

    karolcia-karola :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawie wpiszesz.
    Dodaję do obserwatorów + zapraszam do mnie:
    http://pesymistycznienastawiona.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej ! Świetna notka :)
    Na moim blogu też jest nowa notka !
    WSPOMNIAŁAM W NIEJ O TOBIE !
    Zapraszam :-D

    KAROLCIA-KAROLA.BLOGSPOT.COM.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów, wyczuwam że może być jeszcze ciekawiej : )

    wpadnij też do mnie: http://kraina-psychopatow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. masz talent do pisania piszesz bardzo ciekawie i za to cie podziwiam ,pisz syzbko nowy bo ja nie mogę się już doczekać. :D

    Zapraszam do mnie: http://wierzycwmarzenia.blogspot.com/
    and
    http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/
    Proszę o komentarz,ponieważ sama dobrze wiesz jakie one są ważne.
    +jeśli ci się spodobają to zaobserwuj,a ja się odwdzięczę ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Błędów nie zauważyłam to plus duży. Bardzo podoba mi się wygląd. A co do fabuły to też świetnie- też chciałabym mieć takiego przyjaciela

    OdpowiedzUsuń